Dobrze było popatrzeć na Ruch Światło-Życie z kolejnej strony. Posługa na Filipinach była głębokim oddechem charyzmatu ks. Blachnickiego. Jak?
1) Księża głęboko przeżywający nauczanie i przykład ojca Franciszka. Ks. Salvador w homiliach wspominał wydarzenia z jego życia, cytował książki. Ks. Greg szczerze wierzący we wstawiennictwo podczas jego ciężkiej choroby…
2) Dorosłe osoby, które mimo wielu (czasem zbyt wielu) posług i zadań w parafii widzą, ze formacja oazowa to coś wyjątkowego. Filipińskie parafia, z tego, co widzę, bardzo basują na udziale świeckich. Ale albo tych świeckich aktywnych jest za mało, albo posług za dużo. W kontraście do tego Oaza daje nie kolejne zadania do wykonania, ale okazję do refleksji, rozwoju i odnajdywania sensu bycia s Kościele.
3) Młodzi ludzie, którzy z niesamowitą radością i otwartością podchodzą do osób z polski i proponowanych przez nas aktywności, treści, programu. Co prawda, trzeba było ich trochę odklejać od telefonów komórkowych, ale jak już je odłożyli (po zrobieniu sobie z nami setek zdjęć) byli w pełni zaangażowani w rekolekcje.
4) Osobiście dla mnie były to też rekolekcje odpoczynku od posiadania wszystkiego na mojej głowie. Byłam”po prostu” animatorem ze swoja grupą, dyżurami, świadectwem, zabawami na pogodne wieczorki 😀
Na pewno są rzeczy, których trochę oazie z Filipin zazdroszczę. Na pewno umocniło się we mnie przekonanie, że w Kenii robimy kawal dobrej oazowej roboty. Na pewno potwierdza, że charyzmat Ruchu Świało-Życie przekracza granice państw, kontynentów, kultur, języków.
Ewa